W ten weekend Szwedzi
celebrują Midsommar : Uczestnicy zbierają się w przeddzień (piątek) na otwartym, porośniętym
trawą miejscu, bawią się i tańczą. Punkt centralny stanowi Słup Majowy, przybrany zielonymi gałązkami i kwiatami. Po południu
odbywają się zazwyczaj najróżniejsze konkursy i gry dla dzieci, wspólne tańce
wkoło słupa i tradycyjne taneczne zabawy. Później przychodzi kolej na rozrywki
dorosłych. Zbierają się w ogrodzie, na werandzie lub pod markizą przyczepy
kempingowej i oddają przyjemności konsumowania tradycyjnych w tym dniu potraw.
I tyle można wyczytać w dostępnych mediach , a na prawdę to święto które kojarzy
się z alkoholem, sexem i bijatykami, każdy kto może wyjeżdża za miasto do domków
albo na kempingi i tam daje czadu. Jest to stara tradycja świętowania najdłuższego
dnia w roku, statystycznie najwięcej dzieci jest poczętych w tym dniu, a
Majstången czyli Słup Majowy ma symbolizować fallusa chociaż bardziej chodzi tu
o krzyż.
Mówiąc o tradycji przypomniała mi się historia koleżanki która ma męża Japończyka
który wyczytał gdzieś o Pasterce i jak przyjechał do Polski na święta B.N. to
się uparł że chce iść na pasterkę.
Było to jakieś dwadzieścia lat temu, tak że widok Japończyka na pasterce może
nie był codziennością. Atmosfera podniosła, opary alkoholu zmieszane z
zapachami bigosu i innych potraw skonsumowanych wcześniej, były wszechobecne, traf chciał że stanęli koło faceta który nie klękał , Japończyk zaczął się irytować dlaczego
on ma klękać jak facet nie klęka, po tym jak koleżanka zastosowała fortel i powiedziała że gość ma drewnianą nogę to zaczął klękać.
W trakcie największej ciszy, nagle ktoś puścił bęgala , no klasycznie się zes…..,
zadrżały witraże , nawet Jezus na krzyżu się jakoś skrzywił. Koleżanka dostała ataku spazmatycznego śmiechu, wszystkie oczy skierowały
się na nich, Japończyk jak by mógł to by się zrobił czerwony, złapała go za rękę
i wybiegli z kościoła, tuż za nimi mama z nastoletnim synem , waląc go w pysk i
krzycząc: ty świnio !, jak tak mogłeś ? w domu Bożym ?, jak ja się teraz ludziom na
oczy pokażę.
No cóż, co kraj to obyczaj, jedno jest pewne, Japończyk pasterki do końca życia
nie zapomni.