Jakie to życie jednak jest dziwne i pokręcone,
wracam dzisiaj do domu a na ulicy leży torebka, zwykła taniocha, mało co a bym
się potknął, nie chciało mi się schylać to ją kopnąłem, paluch mnie zabolał bo była
ciężka, okazało się że w środku jest portmonetka z dowodem, paroma kartami (
wraz z pinami , i jakieś
osiem tysięcy koron w gotówce, myślę sobie jaki ten los jednak jest, ale to za
tę moją dobroć, uczciwość, uczynność i wyrozumiałość, za te moje niesprawiedliwości , haha, to chyba zwrot za
te mandaty, haha, ale to było tylko 1300 koronek, gdzie oddać resztę , aaa ,
może to taki bonus za moje wspaniałe serce no tak, jadę
na wakacje to taki dodatek. Na ulicy nikogo nie było, spotkałem kobitkę i pytam
czy to jej ? Nie, hm wziąłem do domu i myślę co tu zrobić ?
No oddać !, też mi dobre, obdarowywać cudzą
kasą , p…. taki biznes , to jeszcze cudzą
kobitę powinien mi wcisnąć haha,
Poszperałem w Internecie, ale kobitki nie ma , w banku nie udzielą informacji
bo takie prawo, nie wolno im się nawet z nią skontaktować i powiedzieć że karty
zostały znalezione ??? no k….. co za prawo, tylko mogą zablokować karty jak bym
chciał ??? Czyli obcy człowiek może nam zablokować karty ??? Dzwonie na policję
a biuro rzeczy znalezionych otwarte tylko do 16ej, fajnie , szczególnie w
sezonie jak jest dużo turystów. No nie, kasa sama mi się pcha do ręki.
No i mam zagwozdkę co robić ???
A co zrobiłem ? i jak to się skończyło, innym
razem.