rzeczy są
pewne , to że umrzemy i że nic nie jest pewne. Od momentu jak się budzimy do
zaśnięcia podejmujemy tysiące decyzji, mniejsze większe , ważne i bez znaczenia
i nawet te które wydają się nie mieć znaczenia, czy najpierw pójdziemy do
toalety czy do kuchni jak rano się budzimy, czy włączymy tv i coś przyciągnie
naszą uwagę, czy przeczytamy maile i wiadomości, czy zrobimy to później ,
wszystkie takie decyzje mniej lub bardziej świadome mogą odmienić nasze życie
na zawsze.
Takie
poranne decyzje , mogą spowodować że spotkamy sąsiada i zamienimy parę słów, i później
wyjedziemy, a to już może mieć znaczenie czy spóźnimy się do pracy, czy na spotkanie, czy może już nigdy
nie wrócimy do domu.
Tak się nad
tym wszystkim zastanawiam
Bo ostatni
rok pokazał mi osobiście jak wszystko może się pozmieniać i wywrócić do góry nogami
, jak coś co bierzemy za pewnik dzisiaj, jutro już nie istnieje, nasze żywoty
ta takie trajektorie atomów które podążają w jakimś kierunku i naraz wali w nas
jakiś zbłąkany atom i zmienia nam kierunek naszej podróży, to też mnie
utwierdza w tym że starego psa jak najbardziej można nauczyć siedzieć i że możemy
zmienić zdanie , a to dlatego żeby moc łatwiej przystosować się do
nieoczekiwanych zmian które jeszcze są przed nami.
à propos zderzeń atomów, przypomina mi się historia
dwóch sióstr z których jedna była koleżanką mojej znajomej, jedną z
siostrzyczek zostawił facet a ona się podłamała, pomimo że bardzo się broniła bo
wolała wszystko przetrawić w samotności, to dała się namówić na wyjazd do
Egiptu.
W autobus którym jechały
wbił się inny zabijając parę osób, w tym „kopniętą przez faceta„ , tuż przed wypadkiem siostry zamieniły się miejscami, ta która
namówiła na wyjazd, namówiła tę która zginęła żeby zamieniły się miejscami, chciała
żeby siostra miała lepszy widok jak usiądzie przy oknie , hm no i zobaczyła, maskę autobusu.
Niedawno zaproszono mnie na latynoską imprezę , nigdy jakoś
się rytmami latynoskimi nie podniecałem, nie przeszkadzały mi, ale tez nie wzbudzały
jakiegoś zachwytu, a taniec to w ogóle, a tu doznałem olśnienia, po prostu było
super, pomijam już fakt ja Ci ludzie się bawili, w większości z Iberoameryki,
to muzyka na żywo zrobiła na mnie niesamowite wrażenie,
po prostu nie da się usiedzieć, człowieka ciągnie do tego żeby potańczyć,
daje taką pozytywna energię a w każdym takcie czuć ciepłą bryzę, kolory, plażę, zapachy, palmy i uśmiechniętych ludzi, nie jestem jakimś „dansjorem„ ale na prawdę mnie
poniosło, w życiu się tak nie wytańczyłem, nie potrafię tańczyć, ale musi być super
potrafić tańczyć a jeszcze z odpowiednią partnerką i do tego będąc gdzieś na
Kubie czy Dominikanie to bajka
Tu taki krótki klip, niestety nagrywałem aparatem z
teleobiektywem i wyszło jak wyszło , ale za to muzykę słychać.
https://www.youtube.com/watch?v=s57zxKYf79Y
a tu taka ciekawostka którą dostałem od kolegi, nasz rod trzyma się mocno ,
jeden z dalekich krewnych ze stanów, jako jeden z dwóch przeżył zatoniecie statku na Missisipi w którym zginęło 1200 osób ( poległo ).
Za chwile się okaże ze jestem spokrewniony z każdym człowiekiem na ziemi i
to by był fakt autentyczny, haha.
I pamiętajcie, nie oceniajcie ludzi po obuwiu
i że
https://www.youtube.com/watch?v=VD9zmaX4ez8