Ostatnie sztormy zachęciły do odwiedzin wyspy
Sobieszewskiej ,
znajomy polecił to miejsce jak się chce znaleźć bursztyn,
dał mi tez parę wskazówek jak go zbierać , w nocy trzeba być zaopatrzonym w latarkę
UV , okularki ochronne no i kalosze , a zbierać należy jak już nie ma wysokiego
falowania .
W ciągu dnia najlepiej zbierać na bosaka , bo jak
staniemy na bursztyn to poczujemy ciepło.
Jak się dowiedziałem , wśród poszukiwaczy bursztynu jest
tradycja proszenia o wsparcie u prałata na jego skwerze
I nie chodzi tu o zapewnienie obfitych zbiorów , ale o ochronę samochodów podczas nocnych łowów
, bo zdarza się że jak poszukiwacze do
nich wracają to mają powybijane szyby i pociętą tapicerkę ?
Bursztynów najlepiej szukać w skupiskach drewna
, gałęzi wyrzuconych na brzeg.
Ja jakoś żadnych bursztynów nie znalazłem
tylko mi stopy zmarzły, i nie wiem czy to dlatego ze nie byłem
prosić o wstawiennictwo , czy mam podeszwy za grube, może czas iść do kowala
ale to co widziałem i znalazłem, możecie zobaczyć sami , a link do zdjęć
poniżej.
Cos sie ociagamy z ta setka, a tu spolecznstwo czaka i czeka. A moze by tak sie wziac do roboty i cos wyprodukowac! (tylko nie jakiegos duzego „prawdziwka”)
Pozdrawia
Niecierpliwy RYS.
bardzo ciekawa ta historia z ”prawdziwkiem”, no cóż ja mogę Tobie powiedzieć , znajomy specjalista od bursztynobrania powiedział mi w tajemnicy ( i tu zdradzę największą tajemnice bursztyniarzy ) ze jak się już znajdzie jeden bursztyn to na pewno w pobliżu jest więcej , po prostu lubią występować w grupach i może jest podobnie z grzybami ??? , także następnym razem jak znajdziesz ”prawdziwka” na parkingu kolo swojego samochodu , nie poddawaj się , walcz !!!
a na pewno będziesz miał to wynagrodzone i znajdziesz cala rodzinkę , i jak nie pod papierkami to może pod listkami , powodzenia kolego RYŚ
Ta, coz, co robic….
Tez kiedys mi sie zdarzylo ze wyruszylem na poszukiwanie, a wszystko zaczelo sie tak:
Kiedys w pracy bylo malo pracy, albo jak wolisz w robocie bylo malo roboty i z nudow zaczalem grzebac w nosie. Nie pamietam juz czy cos wygrzebalem czy nie ale pamietam ze przylapal mnie kierownik produkcji i mowi cos w tym stylu „Jak sie nudzisz to wyjedz! Na grzybe pojedz! Szlag mnie trafi” a zastepca kierownika dodal tylko jeszce „Tak jest to jest bardzo dobra koncepcja, niech pan jedzie na grzyby, niech pan jedzie na grzyby”. No i pojechalem.
Szesc godzin chodzenia po lesie i nic. Zbizam sie w koncu do parkingu gdzie zaparkowalem samochod i widze oto nagle przy samej drodze pod papierem piekny okaz najprawdziwszego „prawdziwka”. Jeszcze cieply, parujacy, pieknie uformowany, i pachnacy w specyficzny choc znajomy sposob. Dwa pelne obroty i na samej gorze mala czapeczka w formie jakby przecinka. No po prostu cos niespotykanego. Widzialen juz w zyciu wiele piknych rzeczy ale tak pieknej i naturalnej to jescze nie.
Popatrzylem chwile i juz chcialem…..ale mowie sobie nie. Niech inni tez maja frajde z grzybobrania.
Pozdrawiam
RYS
ale się wzruszyłem czytając Twój komentarz , aż się same cisną na usta słowa piosenki – ”Spacer dziką plażą ” o tu możesz sobie kliknąć i posłuchać Rysiu – https://www.youtube.com/watch?v=NYiMyoFtzRw , i cieszy me serce ze moja skromna opowiastka wywołała takie emocje u Ciebie i takie fajowe wspomnienia z młodości , szczególnie to o flaszce mnie się spodobało . Pozdrawiam
Fascynujace te poszukiwania no i cale opowiadanie trzyma w napieciu, tak ze za to wszystko gratulacje i serdeczne dzieki. Tak sie staralem wczuc w twoja role, role poszukiwacza i sobie pomyslalem ze jakbym ja mial takie szczescie i znalazl taka butelke na brzegu morza a wszystko to by sie dzialo jakies czterdziesci czy piecdziesiat lat temu to bym ja sprzedal w punkcie skupu surowcow wtornych za 0,5 zl i kupil sobie za to mietowe dropsy albo orezade w proszku i bym byl bardzo szczesliwy.
Ach co to byly za czasy, tak malo potrzeba bylo do szczescia. A dzisiaj? Szkoda gadac.
Czekam na kolejna ciekawa historie prosto z zycia i pozdrawiam.
RYS