Muszę przyznać że trochę mnie
ci Francuzi zaskoczyli. Francja kojarzyła mi się z wieżą Eiffela,
winem i jedzeniem,
wydawałoby się że są bardzo dumni ze
swojej kuchni i że ją wielbią ponad wszystko, a tu szok, bo zakochani są w
żurku, od rana tylko bon żur, i bon żur, ja też lubię żurek i wiem że jest
dobry, ale bez przesady, i tak od rana?!,
może byli w łódzkim barze mlecznym
‘’APIS’’? o którym wspomina komentator Rys i zauroczeni klimatem uzależnili się
od żuru?
Wybór hotelu w miejscu w
którym nigdy nie byliśmy to zawsze wielka niewiadoma, nawet jeżeli znalezienie
i zabukowanie pokoju jest w dzisiejszych czasach Internetu niezmiernie
uproszczone i wygodne, to i tak zdjęcia
i opinie jedynie przybliżą nam rzeczywistość , do tego jeżeli hotel nie budzi
zastrzeżeń to samo umiejscowienie i okolice mogą nas pozytywnie lub negatywnie
zaskoczyć, ale to również kwintesencja odkrywania i zwiedzania nowych
destynacji.
Szukałem hotelu położonego w miarę blisko od miejsca startu półmaratonu, ale również nie za daleko
od centrum. Zakotwiczyłem w okolicy stacji metra – Port de Montreuil (9-a linia metra) . Hotel leżał przy samej
obwodnicy ( zresztą zakorkowanej o każdej porze dnia ) na granicy pomiędzy 20-ą
dzielnicą a Montreuil.
Nawet jeżeli dzielnice
zdominowane przez mniejszości etniczne nie są czymś wyjątkowym w Europie,
to wędrówka
od stacji metra do hotelu wprowadziła w
stan skonfundowania – gdzie ja k…. jestem ?!!!
, ten natłok mieszkańców pochodzących z dawnych kolonii francuskich, ta mieszanka narodów wywodzących się z serca i
północnej Afryki i specyficzny klimat i koloryt są przytłaczające, odczucia są dodatkowo spotęgowane gdy sobie
uświadomimy ze jesteśmy w Paryżu, jakby nie było stolicy państwa europejskiego.
Za każdym razem jak
wychodziłem albo wracałem do hotelu, zastanawiałem się -co myślą ludzie ?, którzy nie będąc Polakami , po raz pierwszy w życiu
odwiedzając USA znajda się w Jackowie , gdzie przekupki rodem
z bazaru Różyckiego – wykrzykują – pyzy gorące ! , gdzie nawet murzyn pracujący
w McDonaldzie musi(podobno) władać językiem polskim.
Trend typu: czym droższa fura tym bardziej fantazyjne parkowanie, to nie wymysł polski , to zjawisko globalne , ale jak to mawiają – kto bogatemu zabroni ?
Zwiedzanie Paryża to raczej
skomplikowane przedsięwzięcie, po pierwsze tyle tych atrakcji, że nie wiadomo
co wybrać,
zwiedzenie wszystkiego w krótkim czasie graniczy z niemożliwością,
najlepiej to chyba zwiedzać w etapach i przylatywać co jakiś czas. Odległości są
raczej przekleństwem dla tych którzy lubią szybkie tempo zwiedzania, ale za to
miłym urozmaiceniem dla tych którzy lubią spacerować. Wieża Eiffela to olbrzymi atut Paryża,
jak jest pogoda to
wszędzie można sobie zrobić selfie z wieżą w tle.
Ja wybrałem metro, które działa w miarę sprawnie i
nie jest zatłoczone, oczywiście to
moje subiektywne odczucia, możliwe ze tylko miałem szczęście , odniosłem wrażenie
że Francuzi podobnie do Polaków wolą się kisić godzinami w korkach, we własnych samochodach,
niż korzystać z komunikacji. Metro nie robi wrażenia i d… nie urywa,jest raczej zimne i
lepkie,
zarówno perony jak i wąziutkie korytarzyki je łączące mają ściany wyłożone
białymi kafelkami, z łaźni przechodzi się na sale operacyjną .
Oprócz zwiedzania Paryża, w
planach był tez udział w półmaratonie , cos dla ducha i cos dla ciała. To
największa impreza biegowa w jakiej uczestniczyłem, biegałem już w
półmaratonach gdzie maksymalnie biegło kilkuset uczestników, w Paryżu – ca 35
tysięcy, to już nie żarty, było czuć moc !!!
I wszystko by było pięknie
gdyby nie pogoda , temperatura w
okolicach paru stopni , kapuśniaczek i wiaterek , po 10 kilometrach miałem serdecznie
dosyć i zacząłem prowadzić wewnętrzny dialog – przerwać czy nie ? , za i
przeciw , po co to bieganie ? , po co się męczyć ? , pierwszy raz miałem tak
mocne zwątpienie, na 15 km chciałem się poddać, totalnie przemarznięty i zero
woli walki, nie miałem siły, dodatkowo te parę kg które przytyłem !!! teraz poczułem
jakie to ma znaczenie.
Jakieś 3 km przed metą , grupa
ratowników reanimowała gościa, obsługa
odgradzała delikwenta od uczestników, mijając go pomyślałem , temu to
dobrze już nie musi biec.
Już przebiegłem ponad 10
półmaratonów, ale ten był chyba najbardziej wycieńczającym zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym, ale
udało się – Dobiegłem !!! super uczucie,
i te endorfiny, to że się człowiek nie poddał i że się dało radę, z jednej strony totalnie wycieńczony z
drugiej uczucie takiej siły i mocy, wszystko można przezwyciężyć.
Wynik zdecydowanie najgorszy,
ale pod wieloma względami to mój najlepszy bieg.
Kochani – pamiętajcie , jeżeli
ja dałem radę, to Wy też dacie radę ,
wierzę w Was i trzymam kciuki.
a poniżej link do paru fotek z Paryża